Przejdź do głównej zawartości

Unique WAU Elastomer — recenzja fotela komputerowego

Na blogu wiele osób rozpisuje się odnośnie monitorów, procesorów, oprogramowania itp. Komfort pracy wynika z odpowiedniego doboru myszki, klawiatury czy ergonomicznej podkładki. Często jednak zapominamy o najważniejszym elemencie obcowania z komputerem: wygodnym fotelu.

Kupno fotela/krzesła do komputera nie jest trywialnym zadaniem. Sam przebrnąłem przez wiele większych i mniejszych recenzji, bylem w kilku sklepach meblowych, siedziałem na różnych fotelach u znajomych w pracy. Wydaje mi się, że finalnie wybrałem takie krzesło do pracy z komputerem, które może usatysfakcjonować osoby ceniące sobie zarówno komfort, jak i zdrowie podczas siedzenia.

Unique WAU Elastomerr

Mój wybór padł na model Unique WAU Elastomer. Jest to dość nietypowy fotel biurowy zarówno od strony wyglądu, jak i wykonania. W oczy rzuca oparcie i szerokie siedzisko, a także pomarańczowy kolor.

desk

Elastomer

Na początku skupmy się na głównym materiale, z którego wykonano fotel. Zagłówek, oparcie i siedzisko zrobione są z elastomeru (miękkie tworzywo o dużej sprężystości o właściwościach kauczuku). Jest ono świetnym rozwiązaniem dla osób, które cenią sobie jednocześnie jakość i wygodę.

desk

Guma jest niezmiernie ergonomiczna i przyjemna przy siedzeniu na fotelu zarówno w chłodnie dni (nie jest zimno) jak i teraz, w upały. W porównaniu do foteli DXRacer (lub polskich odpowiedników: DXSeat) WAU Elastomer nie grzeje w siedzisko latem i można komfortowo siedzieć na nim, bez uczucia grzania się lub pocenia. Elastomer jest sprężysty i niezmiernie wygodny. Wg mnie jest on materiałem znacznie lepszym niż ekoskóra.

Materiał jest niezmiernie wytrzymały i miałem okazje siedzieć na dwuletnim modelu, który wyglądał niczym nowy (miał jedynie delikatne niebieskie ślady od jeansów na siedzisku).

Siedzisko

Siedzisko wyprofilowane jest w taki sposób, że siadamy samoczynnie całym ciałem bliżej oparcia. Uniemożliwia to niepożądane siedzenie na krawędzi siedziska, czy zsuwanie się do przodu i tzw. leżenie na krześle w dziwnej pozie. Szerokość jest na tyle duża, że osoby z bardziej masywnymi udami nie będą odczuwać dyskomfortu.

desk

Ważnym elementem jest tutaj to, iż siedzisko nie jest przesadnie głębokie, a zatem nie będziemy czuli ucisku pod kolanami. Warto jednak już tutaj zaznaczyć, że nie jest to fotel przeznaczony dla bardzo wysokich osób. W takim wypadku warto osobiście sprawdzić, czy siedzisko nie będzie zbyt krótkie.

Otwory nie wrzynają się w uda, a jednocześnie powodują cyrkulację powietrza.

Oparcie

Fotel posiada oparcie, które jest bardzo ergonomiczne. Muszę zaznaczyć, że nie ma co liczyć tutaj na doznania niczym z pufy czy kanapy, jak ma to miejsce w niektórych fotelach biurowych z ekoskóry, z dużą ilością gąbki w oparciu.

desk

Na WAU Elastometrze siedzimy wyprostowani z komfortowym oparciem. Kauczuk delikatnie się odkształca i dopasowuje do naszych pleców. Sztywna konstrukcja nie pozwoli na krzywe i zbyt wygięte siedzenie.

desk

Część lędźwiowa może zostać dodatkowo wypchnięta , poprzez mechanizm w oparciu, jeśli ktoś chce mieć bardziej wyprostowane plecy.

Zagłówek

Zagłówek nie wyróżnia się niczym specjalnym w tym modelu. Zrobiono go również z elastomeru i w porównaniu do reszty jest dość twardy. Spełnia jednak swoje zadanie dobrze i ciężko coś mu więcej zarzucić.

desk

Regulacja

Jak na tego typu fotel Unique WAU Elastomer ma spore możliwości regulacji. Możemy zatem zmienić wysokość podłokietników i ich wychylenie na boki. Oparcie i zagłówek również posiadają regulację wysokości.

desk

Część lędźwiową kontrolujemy poprzez pokrętło.

desk

Siedzisko ma kontrolę wysokości, a także wychylenia z opcją ustawienia siły nacisku (bardzo przydatna opcja). Co ciekawe, podczas odchylania oparcia, siedzisko przesuwa się w tym samym kierunku. Daje to stałe podparcie pleców - niezależnie od pozycji oparcia.

Podsumowując

Unique WAU Elastomer jest ciekawą propozycją dla osób, które cenią sobie prawidłowe siedzenie przy komputerze i pełną ergonomię. Wykonanie fotela stoi na najwyższym poziomie. Mam gonad pół roku i nadal wygląda jak nówka wyjęta z pudelka.

desk

Siedzenie nawet kilka godzin nie powoduje zmęczenia i dyskomfortu, zarówno w chłodniejsze, jak i cieplejsze dni. Warto tylko pamiętać, aby przed zakupem sprawdzić czy fotel nie będzie zbyt krótki dla wysokich osób. Poza tym jestem bardzo zadowolony z tego modelu i jest on ciekawą alternatywą (a nawet znacznie lepszym zamiennikiem) dla DXRacerów (DXseat) z ekoskóry.

desk

Fotel dostępny jest także w innych wariantach kolorystycznych. Dodatkowo można wybrać egzemplarz wykonany z siatki, a nie z elastomeru. Od siebie gorąco go polecam! :)

Fotel kosztuje około 1 640 zł

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Oni migają tymi kolorami w sposób profesjonalny. Narodziny gamedevu z ducha demosceny w Polsce - Piotr Marecki i Tomasz TDC Cieślewicz, recenzja książki

Tytuł książki jest mocno rozbudowany i zapewne pierwsze spojrzenie na okładkę może odstraszyć potencjalnego klienta, jednakże, warto dać szansę tej pozycji. Zaskoczeń jest kilka, chociaż nie tylko tych pozytywnych. Zatem przejdźmy do krótkiej recenzji "Oni migają tymi kolorami w sposób profesjonalny". TDC - Demoscena, Atari, Mirage i piractwo w Polsce Książka jest zbiorem historii opowiadanych przez Tomasza TDC Cieślewicza. Swoje przygody z IT zaczął w 1988 roku, kiedy to otrzymał Atari 800 XL. Od 1989 roku związany był z Mirage i jako jeden z najmłodszych tworzył gry na rynek polski. Był również współpracownikiem "Bajtka" i członkiem redakcji "Atari Magazynu". Bardzo mocno związany z demosceną Atari, gdzie tworzy do dziś. Zaangażowany w szkolenia i warsztaty z programowania. Obecnie redaktor Atarionline.pl Przyznaję, że wcześniej nie słyszałem o Tomaszu Cieślewiczu, ale po przeczytaniu tej książki śmiało można powiedzieć, że dziś zapewne byłby fre...

Comet - MVU w MAUI bez XAML, czyli próba dogonienia Fluttera

MAUI jest już z nami od kilku miesięcy i jest bardzo mocno promowane przez Microsoft. Jest to niezmiernie ciekawa opcja do pisania aplikacji pod różne systemy i środowiska. O ile jednak w przypadku pisania aplikacji desktopowych czy webowych, taki MAUI jest ciekawostką dla deweloperów .NET, to w przypadku świata mobilnego jest zupełnie inaczej. Rok temu w listopadzie 2021 pisałem o tym jak tworzenie mobilnych aplikacji w .NET jest nie lada wyzwaniem. Oficjalne zakończenie wsparcia dla Xamarin.Forms i przedstawienie alternatywy w postaci MAUI, które w 2021 roku nie doczekało się premiery, powodowało ból głowy mobilnych deweloperów .NET. Mimo, iż w maju 2022 roku MAUI miało oficjalną premierę, to nadal sytuacja nie jest wcale lepsza.  Samo MAUI nie jest jeszcze narzędziem, które można uznać w 100% gotowe na to, aby pójść z nim na produkcję. Wiele jeszcze mniejszych niedoróbek i problemów spędza sen z powiek deweloperów mobilnych w .NET. Mimo, że dostaliśmy wersję finalną, nie jest t...

Drukarka Epson EcoTank – napełniamy tusze, analiza w szczegółach (Epson EcoTank L3110)

Drukarka dostarczona od Epsona do testów jest już u mnie jakiś czas. Jest ona reklamowana jako jedno z najtańszych urządzeń na rynku w kwestiach eksploatacyjnych. We wcześniejszym wpisie ( Tanie, cebulowe drukowanie z Epson EcoTank L3110 ) przedstawiłem kilka suchych faktów odnośnie samej drukarki. Dziś przyszedł czas na trochę praktyki. W pierwszej kolejności zobaczymy jak napełnia się tuszami ów sprzęt i czy nie sprawa to problemów natury technicznej lub "logistycznej". Epson EcoTank - sposób na tanie i dobre drukowanie EcoTank to całkiem ciekawy sposób na drukowanie bez kartridży. Zamiast tego w drukarce znajdziemy 4 przezroczyste pojemniki na tusz (Czarny, Magneta, białY, Cyan). Pojemniki napełniamy tuszem z butelki. W takim przypadku oryginalny tusz kosztuje ok. 27 zł (65 ml), co jest niezmiernie atrakcyjne cenowo. Napełnienie jest szybkie, a co ważne nie upaćkamy się w tuszu, gdyż każda z buteleczek ma blokadę (kuleczka w szyjce) przed wylaniem. Dodatkowo nie przele...

Wojny konsolowe, Blake J. Harris — recenzja książki (SEGA, Nintendo i batalia, która zdefiniowała pokolenie)

Nie ma co tu owijać w bawełnę i nudzić wstępem na siłę. Książka jest świetna i jeśli interesujesz się grami retro lub ogólnie historią przemysłu rozrywkowego, to jest to pozycja wręcz obowiązkowa. Nawet więcej, warto znać omawianą książkę jako szersze spojrzenie na obecną branżę gier, a uwierzcie, że znajdziecie wiele analogii do obecnych poczynań tuz świata growego.  Sega od środka Książka nie jest cieniutką pozycją, a całkiem opasłym tomiskiem  w twardych oprawach. Ma ona prawie 600 stron i dość niewielką czcionkę, więc jest tu sporo do poczytania. Po środku mamy kilkadziesiąt kolorowych zdjęć z tamtych lat, które ogląda się zupełnie inaczej podczas lektury, wiedząc już kim są dane osoby na fotografiach.  Książka opisuje Segę od momentu przejęcia przez  Toma Kalinske  posady CEO Sega of America w roku 1990, a także wcześniejsze perypetie gigantów branży rozrywkowej w latach 80-tych. Początek Wojen konsolowyc h zaczynamy od poznania Toma na wakacjach na Hawajach, gdzie s...

Microsoft nadal nie umie w Open Source

Open Source jest wszędzie wokół nas i zapewne bez tej inicjatywy świat nie byłby taki sam. Nie ma sensu rozpisywać się o zaletach otwartego oprogramowania, bo te są jasne i klarowne. W tym wpisie chciałbym przedstawić jednak punkt widzenia programisty .NET, który przez Microsoft został nieraz już wprowadzony w maliny. Powodem tego jest ciągle chyba brak zrozumienia i większej współpracy Microsoftu w kluczowych dla tego giganta projektach Open Source. Microsoft Open Source'm stoi Microsoft z Open Source miał trochę pod górkę. Steve Ballmer kiedyś powiedział "Linux jest rakiem" w kwestii GNU GPL. Dziś zapewne gigant z Redmond chciałbym o tym zapomnieć, gdyż Microsoft od jakiegoś już czasu jest firmą Open Source.  Pierwszą zmianą na plus było zatrudnienie w 2004 roku Billa Hilfa, lidera działu Open Source w IBM. Jak sam twierdzi, Microsoft zatrudnił go, gdyż firma nie wiedziała czym jest i jak działa idea otwartego oprogramowania. Zaś już od 2006 roku Microsoft był kontrybut...

Programowanie mobilne w .NET - barwna historia i niewiadoma przyszłość

 Aplikacje mobilne pisane w .NET nigdy nie miały łatwo, podobnie jak ich deweloperzy. Jednakże w ostatnich latach Microsoft mocno stara się, aby ekosystem do tworzenia aplikacji w technologii .NET był jak najbardziej przyjazny twórcom (apka mobile jest must have niemalże każdej firmy). Pomimo tego obecnie jesteśmy w technologicznym rozkroku w .NET mobile (uśmiercenie Xamarin.Forms jeszcze przed narodzinami MAUI). Skłoniło mnie to do pewnych refleksji związanych z programowaniem w technologiach Microsoft mobile. Z racji tego, że "klepię" ;)  w .NET już prawie 14 lat to przewinąłem się przez wiele projektów mobilnych (komercyjnych i nie tylko) tworzonych właśnie przy pomocy narzędzi Microsoft. W tym wpisie postaram się przedstawić w miarę zwięzłej formie historię programowania mobilnego w .NET, która jest ze mną niemalże od zawsze.  Windows Mobile i .NET Compact Framework Moja przygoda z technologiami mobilnym od Microsoftu zaczęła się właśnie od .NET Compact Framework. Jeg...

Licznik Blogowy 5.0 - archiwizacja bloga

 Licznik blogowy dla blogerów portalu dobreprogramy.pl to mały niezbędnik każdego autora kontentu. Przez ostatnie 7 lat (styczeń 2014, ostatnia aktualizacja maj 2021) licznik dostawał nowe ficzery i uzyskiwał kompatybilność z kolejnymi odsłonami portalu. Najnowsza wersja 5.0 wnosi kolejny duży ficzer - archiwizacja bloga. Stwórz pełne archiwum swojego bloga Pomysł na stworzenie archiwum nie jest nowy. Niemalże równo 4 lata temu zrobiłem apkę, która tworzył archiwum bloga na naszym dysku: tekst + zdjęcia (DobryBackupBloga — aplikacja do szybkiej archiwizacji wpisów blogowych). Lata leciały, a apka przestała działać z nową odsłoną dobrychprogramów. Temat został zapomniany, aż wojtekadams odgrzebał temat DobregoBackupuBloga. Sam pomysł nadal jest ciekawy, ale forma - pliki exe do pobrania z obcego źródła już nie. Z tego też powodu możliwość stworzenia archiwum bloga przeniosłem na wtyczkę Licznik Blogowy. Tak oto powstała wersja 5.0. Licznik Blogowy 5.0 - archiwizacja Wtyczka w wersji...

222 polskie gry, które warto znać - Marcin Kosman, recenzja książki

Marcin Kosman dał się poznać jako autor ciekawej pozycji o polskim game devie: " Nie tylko Wiedźmin. Historia polskich gier komputerowych ". Po pięciu latach wraca z nową książką, również związaną z polską branżą grową, ale w zupełnie innej formie. 222 polskie gry "222 polskie gry, które warto znać" to wyjątkowa książka. Co więcej, to nie jest książka jako taka, a bliżej jej do albumu. W języku angielskim funkcjonują one jako tzw. "Coffee table books", czyli książki/albumy bardziej do oglądania, niż do czytania. Tak jest właśnie z omawianą pozycją. W twardych okładach, w formacie B5 i na pięknym, kredowym papierze, znalazło się 222 polskich gier z lat 1983-2019. Każda strona to duża grafika, z kilkoma zdaniami o grze od autora książki, a czasem również dodatkowy, akapitem od osób tworzących dany kawałek softu. Wybór gier jest na tyle szeroki, że można śmiało powiedzieć, iż wybrano faktycznie najbardziej znaczące i rozpoznawalne tytuły. Jako, ...

Visage - gra horror, na którą nie byliśmy gotowi i jak z tymi straszakami do tej pory bywało (recenzja PS4)

W ostatnich latach gry, które faktycznie przerażały klimatem, a nie tylko tanimi jump scare'ami, było jak na lekarstwo. Bardzo łatwo wzdrygnąć się, gdy nagle w ciszy jakiś wysoki dźwięk zaskoczy niespodziewającego się gracza. Czy takie gry, które "straszą" jedynie głośnym, nagłym "łomotem" można nazwać prawdziwymi interaktywnymi horrorami? Nie sądzę. Takie tanie sztuczki spowodowane są najczęściej brakiem klimatu i pomysłu na rozgrywkę. Co więcej, od dawna wiadomo, że najlepiej straszy to, co nieznane, niedopowiedziane. Jump scare w grach to nic innego, jak chwilowe zaskoczenie gracza, do którego ten szybko się przyzwyczaja. Po pewnym czasie zaczyna się go nawet ignorować, a po dłuższej chwili staje się irytujący i sprawia, że do rozgrywki wkrada się nuda i monotonia. Jak to z tymi horrorami bywa? W ostatnich latach najbardziej zawiodłem się na dylogii Layers of Fear. Klimat szybko siadał, a rozgrywka stawała się powtarzalna i dość przewidywalna. Ogólnie gry teg...

Migracja danych z Endomondo do Garmin Connect (ale nie tylko)

Komunikat o zakończeniu istnienia Endomondo zapewne zaskoczył wielu z nas ( oficjalne info ). Z końcem tego roku portal przestanie istnieć. Kiedyś synonim nowoczesności i gadżeciarstwa, a obecnie schowany głęboko w cieniu innych portali związanych bezpośrednio z urządzeniami do pomiaru naszej aktywności. Zapewne to właśnie one, i dedykowane portale pod nie, przyczyniły się do tego, że Endomondo stało się reliktem przeszłości, ale nie o tym dziś mowa...  W tym krótkim wpisie chciałbym przedstawić jak w prosty sposób przenieść dane z Endomondo do Garmin Connect. Oczywiście sam wpis będzie na tyle uniwersalny, że zapewne pozwoli Wam na podobną migrację również do innych popularnych portali ze śledzeniem aktywności. W tym poradniki opiszę jak przenieść treningi z Endomondo do innego portalu, ale z możliwością wyboru. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w ten sposób przenieść wszystko lub tylko wybrane dane. W moim wypadku będzie to przenoszenie treningów tylko z lat 2012-2015, a w Waszym...